25 czerwca 2021

DAMA    Z    REWOLWEREM - Rzecz  o   Konstancji  Dunin  Markiewicz (1868-1927)

    Mówi się o kobietach, że potrafią. I rzeczywiście trudno nie zgodzić się z tym stwierdzeniem patrząc na przepaść jaką przedstawicielki płci pięknej  pokonały w przeciągu ostatniego stulecia. Przepaść mentalną, kulturową, społeczną i historyczną. Przykłady karier jakie panie zrobiły od czasów pierwszych sufrażystek można by mnożyć; karier w sztuce, biznesie, mediach, nauce, polityce. Przynajmniej jeśli chodzi o kobiety wywodzące się z europejskiego kręgu kulturowego. W historii rodziny Duninów również nie trudno o przykłady pań, które odcisnęły wyraźne piętno na czasach i środowisku, w którym przyszło im żyć. Wystarczy przywołać tu postaci Marii Włostowicowej i jej roli w mecenacie polskiej sztuki romańskiej, Barbary z Duninów Sanguszkowej twórczyni jednego z pierwszych salonów literackich Warszawy, pisarek Heleny Duninówny i Marii Dunin Kozickiej, aktorki okresu 20-lecia Haliny Dunin Łabędzkiej czy współcześnie żyjących piosenkarki Barbary Dunin-Kurtycz, dziennikarki Danuty Dunin Holeckiej, pisarki Kingi Dunin, amerykańskiej kryptolog Elonki Dunin. Z pewnością nie jest to pełna lista.        Wśród pań wyjętych z rodowego panteonu prym i tytuł Pierwszej Damy przypisać należy jednak bez wątpienia Konstancji Dunin Markiewicz, Irlandce z wyboru, działaczce niepodległościowej i społecznej w swoim kraju, pierwszej kobiecie w historii wybranej jako poseł do parlamentu i rewolucjonistce o żelaznej woli i sile charakteru. Z „hrabiną Markiewicz” zetknąłem się po raz pierwszy wiele lat temu w krótkiej notce wyszłej spod pióra Hani Dunin Marcinkiewicz z Warszawy, kilka dni temu jej osoba powróciła po dwudziestu latach niczym bumerang w rozmowie telefonicznej z moim bratem, który natchnął mnie do przypomnienia tej nietuzinkowej postaci. Niniejszy tekst niech będzie hołdem złożonym nie tylko członkowi naszej rodziny, ale też wybitnej irlandzkiej damie stanu.        Spoglądając na zachowane fotografie Konstancji Dunin Markiewicz jawi nam się  postać kobiety w kwiecie wieku ubranej w ciemnozielony mundur irlandzkiej Citizens Army, w bryczesach na nogach oraz w gustownie przybranym kapeluszu z rondem jak na modę z epoki przystało. I z nieodłącznym rewolwerem w dłoniach. Ta niemal ascetycznie  szczupła dama z wyższych sfer zwykła była mawiać: „Ubieraj się wygodnie w krótkie spódnice i mocne buty. Biżuterię zostaw w banku. I kup rewolwer”. Całym swoim życiem udowodniła, że nie były to tylko słowa rzucane na wiatr. Jej życiorys można opowiadać niczym współczesną bajkę: oto hrabina przemienia się w działaczkę społeczną, artystka przedzierzga się w majora IRA i szefa powstania, wielokrotna więźniarka polityczna zrządzeniem losu zostaje pierwszą w dziejach kobietą wybraną do parlamen i mianowaną ministrem pracy.  Abstrahując  od baśniowości takiej narracji stwierdzić należy, że dokonania Konstancji Markiewiczowej są z pewnością ważnym epizodem walki o niepodległość Irlandii.        Constans Georgine Markievicz w świadomości przeciętnego Irlandczyka znana jako „Countess Markievicz” pochodziła z bogatej ziemiańskiej rodziny anglo-irlandzkiej. Urodziła się 4 lutego 1868 r. w rezydencji rodowej Lissadell w hrabstwie Sligo w północno-zachodniej Irlandii jako pierwsze z pięciorga dzieci Henry’ego Gore-Booth, piątego Baroneta Sligo i jego żony Georginy, po której córka otrzymała drugie imię (można też spotkać biogramy podające Londyn jako miejsce jej urodzenia). Dzieciństwo spędziła        w rodzinnej posiadłości w Lissadell. Rodzina była zaprzyjaźniona z W. B. Yeatsem, który często odwiedzał ich dom; jego idee artystyczne i poglądy społeczno-polityczne wywarły    w przyszłości duży wpływ na nią i jej siostrę Ewę. Obie otrzymały domowe wykształcenie   a wolny od nauki czas spędzała Konstancja na jeździe konnej, wycieczkach kajakiem na pełne morze, piknikach na plaży. Przy tym wszystkim jeszcze znakomicie strzelała, malowała, pisała, inscenizowała przedstawienia teatralne. „Sport, sztuka, stosunki towarzyskie, co robią przyjaciele – takie były zainteresowania starszych, a w konsekwencji i naszej generacji. Okazjonalne wizyty w Londynie (centrum świata!) były najbardziej podniecającą przygodą w naszym życiu. Wyprawa do Sligo, odległego o ledwie 10 mil, była wydarzeniem.” - wspominała po latach. Wszyscy którzy ją wówczas znali, mówili o jej wielkiej urodzie – „najpiękniejsza w całym hrabstwie” a sam Yeats twierdził, że nikt nie miał „słodszego głosu”. Konstancja fascynowała swą niezwykłą witalnością i tym, że była nie tyle piękna, co magnetyczna.        Już od młodości małą Konstancję pociągała sztuka. Jako dorastająca panienka została wysłana do Londynu, aby pobierać nauki, gdzie z czasem ojciec wynajął jej pracownię i w 1893 r. zapisała się do tamtejszej Slade of Art. Po pięciu latach wyjechała do Paryża (1898), aby studiować malarstwo. Poznała tam Polaka, Kazimierza Dunina Markiewicza (1874-1932), swojego późniejszego męża. Kazimierz Józef Dunin Markiewicz wywodził się z jednej z najstarszych polskich rodzin szlacheckich osiadłych na Podolu. Był wszechstronnie uzdolniony: zajmował się malarstwem, znany jest również jako dramaturg, prawnik, reżyser teatralny i scenograf. Od 1892 r. przebywał w Kijowie, gdzie studiował prawo i uczył się w szkole rysunku M. Muraszki, następnie osiadł w Paryżu kontynuując naukę w Ecole des Beaux Arts i wystawiając okazjonalnie swoje prace. Był nie tylko czarujący, ale też pełen fantazji i wigoru. Dla Konstancji związek z tym o kilka lat młodszym wdowcem zaowocował małżeństwem we wrześniu 1900 roku.        Uroczystość zaślubin odbyła się w ambasadzie rosyjskiej w Londynie, Casi  był oficjalnie poddanym cara i taki był wymóg prawny. Ślub był cichy, ponieważ miał miejsce niedługo po śmierci ojca Konstancji. Oblubieniec, chcąc widocznie zaimponować rodzinie panny młodej, wystąpił w mundurze szlachty kijowskiej, co brukowa prasa londyńska, zachwycona niecodzienną egzotyką, z miejsca podchwyciła i mianowała go hrabią. Tak powstała legenda „Countess Markievicz”, nieodwracalnie już przyjęta w piśmiennictwie      i historiografii irlandzkiej. Dbał o nią również widocznie sam Kazimierz o czym dobitnie świadczy jego ekslibris z wizerunkiem herbu Łabędź z koroną rangową o 9 sterczynach. O prawdziwym tytule hrabiowskim Dunin Markiewiczów w historii jednak głucho a doskonały polski heraldyk Szymon Konarski (1894-1981) tworzący na emigracji w jednej ze swoich prac wydanej w Paryżu w 1967 r. umieścił ich na liście rodzin pseudo hrabiowskich.        W przeciągu najbliższych lat po ślubie Konstancja i Kazimierz Markiewiczowie zmieniali kilkakrotnie miejsca zamieszkania. Po kilkumiesięcznym pobycie w majątku męża na Podolu – w Żywotówce, powrócili do Paryża i w 1903 r. przenieśli się do Dublina, gdzie szybko włączyli się w życie kulturalne tamtejszych elit. Jeszcze w 1901 r. urodziła się ich jedyna córka Maeve Allys – nazwana tak na cześć mitycznej królowej Connaught, która przez długie lata walczyła z królem Ulsteru. Rodzinę uzupełniał też przywieziony z Ukrainy syn Markiewicza z pierwszego małżeństwa – Stanisław. W Dublinie Markiewiczowie zostali przyjęci z otwartymi ramionami. Jedynie AE Russell, wyrocznia tamtejszego środowiska literackiego, lamentował nad ich nazwiskiem, które jest „nie tylko nie do wymówienia, ale i nie do napisania”. Casi jak nazywali Markiewicza Irlandczycy, w krótkim czasie stał się bardziej irlandzki niż Dublińczycy. Pisał komedie, wystawiał je, deklamował, pił w pubach. Przyjaźnił się  i współpracował z Georgem Russellem (AE), był też założycielem pierwszego w Irlandii klubu szermierczego.  Sama Konstancja realizowała swoje pasje malarskie.        Początek XX wieku był  okresem odradzania się irlandzkiej tożsamości narodowej czego efektem stało się dążenie do uzyskania niepodległości od Brytyjczyków. Dla energicznej kobiety jaką była Konstancja, sztuka okazała się niewystarczająca, podobnie jak inni irlandzcy intelektualiści Markiewiczowa zaangażowała się w działalność społeczną i polityczną. Był to punkt zwrotny w jej życiorysie. Odtąd stała się znana ze swoich inicjatyw na polu walki o równouprawnienie kobiet, pomocy najbiedniejszej części społeczeństwa oraz walki zbrojnej i politycznej o niepodległość Irlandii.        Pierwszą organizacją narodowo-feministyczną, do której należała od 1907 r. „Countess Markievicz” była Inghinidhe na hEireann (Córy Irlandii), organizacja feministyczna stawiająca sobie za cel także walkę o prawa obywatelskie i suwerenność kraju powołująca się na celtycki mit wojujących kobiet. W swoich ówczesnych odezwach  wielokrotnie przypominała Irlandkom o przykładzie powstania 1863 r.  i udziału w nim kobiet w Polsce. Jako jej przedstawicielka Konstancja weszła w 1909 r. do Rady Sinn Fein, zalążka przyszłego parlamentu i rządu niepodległej Irlandii. W tym samym 1909 r. poświęciła się również działalności w założonej przez siebie organizacji Fianna Eireann (w skrócie Fianna), pierwszej młodzieżowej organizacji irlandzkiej całkowicie niezależnej od Kościoła. Fianna była odpowiednikiem ruchu skautowego, jednak o bardziej paramilitarnej formie, stawiającą przed sobą wiele celów, poprzez łączenie zabawy z wychowaniem miała stać się szkołą irlandzkiego patriotyzmu. Podkreślić warto fakt, że większość członków Fianna stanowiła młodzież z północnych dzielnic Dublina wywodząca się z robotniczych slumsów. We wstępie do Podręcznika tej organizacji „Hrabina De Markievicz” napisała: „..cieszę się, że mogę złożyć hołd chłopcom, którzy  swoją inteligencją i ofiarnością, odwagą i energią, stworzyli Fianna. Wiem, ile ich to kosztowało, jak trudna była to praca, jak wielu zniechęcającym porażkom musieli stawić czoło i do jakiego stopnia nasz sukces wyrósł na popiołach rozwianych nadziei i pogrzebanych złudzeń. Ale przy jednej nadziei i jednym marzeniu trwaliśmy zawsze. Przy wizji wolnej Irlandii i nadziei, że dzięki naszej pracy ów dzień Wyzwolenia będzie bliższy”.        Oprócz działalności politycznej Konstancja Markiewicz związała się również z powstającymi w Irlandii organizacjami związkowymi i socjalistycznymi. Aktywnie organizowała pomoc dla robotników i ich rodzin, uczestników strajków i ofiar lokautu w 1913 roku. „Córy Irlandii” wspólnie z innymi organizacjami kobiecymi oraz chłopcami z Fianna stworzyli skuteczną sieć wsparcia dla rodzin robotniczych: od zakładania szpitali    i stołówek po pomoc finansową i prawną. Konstancja była nie tylko główną organizatorką, ale i duszą tej kampanii. Wtedy właśnie uzyskała sobie ogromną popularność wśród mieszkańców Dublina, a także przydomek „Madame”, który przylgnął odtąd do niej na całe życie. Przy tej okazji zetknęła się też z lewicowymi działaczami takimi jak James Larkin czy James Conolly.  Szczególnie duży wpływ na „hrabinę Markiewicz” wywarł James Conolly, socjalista i twórca Irish Citizen Army (Irlandzkiej Armii Obywatelskiej), w której Markiewiczowa jako jedna z niewielu osób obytych z bronią, zajęła się szkoleniem ochotników. Została też mianowana przewodniczącą powstałej w 1914 r. Ligi Kobiet (na czele tej organizacji stała również w latach 1917-1926).        Wybuch I wojny światowej postawił Irlandczyków w zupełnie nowej sytuacji politycznej. Dla samej Konstancji miał również wymiar osobisty, jej mąż opuścił Irlandię i wrócił do swoich ukraińskich dóbr co w praktyce oznaczało koniec ich małżeństwa. Na Podolu Markiewicz malował, polował i pił, tam  napisał też doskonałą komedię obyczajową Dzikie pola, osnutą na tle życia polskich ziemian na Ukrainie. Wcielony do armii rosyjskiej, miał odznaczyć się wielką odwagą i fortelami w stylu pana Zagłoby. Znalazł się na froncie w Albanii, skąd pisywał korespondencje wojenne, a legenda przypisuje mu wprowadzenie na tron albański księcia Vieda. Był ranny, dostał się do niewoli skąd uciekł i tułał się po Rosji, w końcu zdezerterował z carskiej armii. Rewolucja zastała go w Moskwie. W 1918 r. wrócił do Polski i zamieszkał w Warszawie. Od 1919 r. zatrudniony został w konsulacie USA w charakterze radcy prawnego. Nadal malował, znane są m. in. jego portrety J. Piłsudskiego i St. Wojciechowskiego. Obrazy  Markiewicza znajdują się w muzeach,  a także w licznych zbiorach prywatnych w Irlandii, Wielkiej Brytanii i USA. Do Irlandii przyjechał tylko dwa razy, pierwszy raz odwiedził żonę w 1924 r., za drugim razem był przy  jej łożu  śmierci w 1927 roku. Kazimierz Dunin Markiewicz zmarł w Polsce w 1932 roku.        Po wyjeździe męża Konstancja Markiewicz zaangażowała się w pełni w działalność niepodległościową i nacjonalistyczną (optowała za mniejszościową formą  nacjonalizmu tzw. otwartego nie ograniczanego aspektami językowymi i religią). W 1916 r. jako oficer Irish Citizen Army była zaangażowana w planowanie wzniecenia walk w Dublinie przeciwko Anglikom. Kiedy 23 kwietnia 1916 r. wybuchło Powstanie Wielkanocne wzięła w nim udział, pełniąc w stopniu majora ICA funkcję zastępcy dowódcy obrony St. Stephan’s Green (Park św. Stefana). Po latach „Countess Markievicz” wspominała te chwile: „Wreszcie nadeszła ta niespokojnie wyczekiwana, z lękiem wyglądana godzina. Spełniło się życzenie naszych serc, byliśmy szczęśliwi. Praca całego życia przyniosła wreszcie owoce, Irlandia odrodziła się, jej dzielni synowie i córki zebrali się, by walczyć o prawa ojczyzny-matki. Spotkaliśmy się na kilka minut przed czasem wyznaczonym na wymarsz. To dziwne, kiedy patrzeć wstecz, że nikt nie mówił ani o śmierci, ani o strachu, ani o klęsce”.        W trakcie walk przebywała początkowo na St. Stephan’s Green, potem  kiedy rejon ten znalazł się pod nieustannym ogniem artyleryjskim Brytyjczyków przeszła, nadal jako zastępca  Michaela Mallina, do pobliskiego budynku Akademii Medycznej. Był to już ostatni bastion obrony. To tutaj w nocy przed kapitulacją Konstancja zdecydowała się zostać katoliczką. Rankiem w niedzielę 30 kwietnia powstańcy złożyli broń i poddali Akademię. Nawet w tych dramatycznych okolicznościach „Madame” nie odmówiła sobie teatralnego gestu. Świadkowie zeznali, że kiedy doszło do kapitulacji, ucałowała karabin i dopiero wówczas oddała go Brytyjczykom. Z lekceważeniem odrzuciła też grzeczną propozycję angielskiego oficera, który zaofiarował się zawieźć ją do więzienia samochodem. Pomaszerowała pieszo na czele kolumny swoich ludzi. Szła ulicami Dublina, wysmukła           i piękna, w zaprojektowanym przez siebie ciemnozielonym mundurze Citizens Army,  z wysoko podniesioną głową.        Tak jak inni wzięci do niewoli oficerowie powstańczy stanęła, jako jedyna kobieta, przed sądem. Oskarżono ją o zdradę stanu oraz kolaborację z Niemcami i skazano na karę śmierci, wkrótce zamienioną na dożywocie (jak podkreślono, tylko ze względu na jej płeć). Sama Markiewicz była wstrząśnięta egzekucjami swoich przyjaciół i towarzyszy broni  (z 17 oskarżonych uznanych przez sąd za przywódców powstania rozstrzelano aż 15), zwłaszcza stracenie Connolly’ego było dla niej bolesnym ciosem. To wówczas powiedziała z rozżaleniem Brytyjczykom: „dlaczego nie macie chociaż tyle przyzwoitości, żeby i mnie rozstrzelać?”        W efekcie tych wydarzeń Konstancja Markiewiczowa stała się w Irlandii tak popularna, że Anglicy woleli ją przenieść z dublińskiego więzienia dla kobiet Mountjoy do angielskiego zakładu karnego Aylesburg, gdzie wkrótce dołączyły do niej inne kobiety z Sinn Fein. Czas izolacji poświęciła na naukę języka irlandzkiego. Nacisk opinii publicznej zmusił rząd brytyjski, powszechnie potępiany za krwawe represje, do ogłoszenia amnestii dla więźniów politycznych. W jej efekcie Konstancja wyszła na wolność i w czerwcu 1917 tryumfalnie wróciła do Dublina. Było to rzeczywiście niezwykłe wydarzenie. Przywitał ją wielki pochód, w którym wzięły udział wszystkie organizacje, do których należała, i wszyscy wystąpili w ciemnozielonych mundurach Citizens Army. Manifestacja trwała wiele godzin i pod wieczór pochód odprowadził Konstancję do domu. W tym dniu wojsko i policja zniknęły z ulic miasta. W późniejszym czasie „Madame” jeszcze 4-krotnie była więziona z powodów politycznych.        Konstancja Dunin Markiewicz walczyła o wolność swojego kraju nie tylko z bronią w ręku. Już w latach 1914-1916 pomagała w rozmowach negocjacyjnych pomiędzy Irlandzkimi Ochotnikami a Irlandzką Armią Obywatelską. Po wyjściu z więzienia z dnia na dzień stała się aktywną działaczką partii Sinn Fein (My Sami), która wyszła właśnie w tym czasie z podziemia. Działacze tej organizacji przemawiali na tysiącach zebrań i zgromadzeń odbywających się w całej Irlandii a „Countess Markievicz” z racji swojej popularności należała do najbardziej znanych i poszukiwanych mówców, na każdym zebraniu zbierając owacyjne oklaski. Wzięła też udział w pierwszym kongresie Sinn Fein w październiku   1917  r. wchodząc do zarządu jednego z komitetów wykonawczych tego spotkania.        Po raz kolejny została aresztowana przez Anglików w nocy 18 maja 1918 r. wraz z kilkuset członkami i sympatykami Sinn Fein w związku z zarzutami o działalność proniemiecką. W grudniu tego roku, przebywając jeszcze w więzieniu, wzięła udział  w wyborach do Izby Gmin, pierwszych w których miały prawo brać udział i kandydować kobiety (panie zdobyły sobie to prawo zaledwie 10 miesięcy wcześniej). Sinn Fein wystawiło w tych wyborach dwie kandydatury kobiece, w tym „Countess Markievicz” ówczesną więźniarkę, która została tryumfalnie wybrana na posła do parlamentu głosami kolegium Świętego Patryka w Dublinie, „swojej” dzielnicy robotniczej, gdzie organizowała posiłki w szkołach i pomoc dla bezrobotnych w czasie lokautu pięć lat wcześniej (1913 r.). W ten sposób Konstancja Dunin Markiewicz została pierwszą w dziejach kobietą wybraną do parlamentu. Trudno przecenić ogromną historyczną wagę tego wydarzenia. Sama skwitowała wynik wyborów słowami: „myślę, że znam osobiście prawie wszystkich moich wyborców”. Pomimo otrzymania mandatu, solidaryzując się z decyzją własnej partii o bojkocie parlamentu brytyjskiego, nie zasiadła w jego ławach (pierwszą kobietą, która faktycznie weszła do niego była lady Astor). Po zwolnieniu z więzienia Konstancja miała pojechać w sekrecie do Westminsteru zobaczyć swoje nazwisko widniejące na jednej           z ław poselskich.        Weszła za to automatycznie do utworzonego właśnie republikańskiego sejmu Irlandii, Dail Eireann. W ceremonii inauguracyjnej tego gremium w styczniu 1919 r. uczestniczyło tylko 24 posłów, trzydziestu sześciu innych pozostawało w tym czasie w więzieniu. W marcu zwolniono Konstancję w licznym gronie  innych więźniów. W dniu 15 marca   1919 r. Dublin witał „Madame” z entuzjazmem chyba jeszcze większym niż dwa lata wcześniej. Dail Eireann na swoim drugim posiedzeniu w dniu 1 kwietnia t.r. wybrał szefa rządu i prezydenta Republiki Irlandzkiej w osobie Eamona de Valery. Po jednostronnej deklaracji niepodległości nowo utworzony rząd Irlandii liczył siedmiu członków: „hrabina Markiewiczowa” objęła w nim urząd ministra pracy, zostając w ten sposób pierwszą w historii kobietą ministrem naszych czasów (wcześniej miał miejsce tylko jeden tego typu precedens, mianowanie Aleksandry Kołłontaj komisarzem opieki społecznej w rządzie radzieckim w 1917 r.).  Kierowane przez nią Ministerstwo Pracy stworzyło skuteczny system  rozstrzygania sporów pomiędzy pracownikami a przedsiębiorcami, powołało centralne biuro pośrednictwa pracy, przygotowywało ustawy regulujące wysokość płac oraz cen artykułów spożywczych. Minister Markiewiczowa wzywała do bojkotowania produktów angielskich i współtworzyła fundusz na rzecz promocji irlandzkich inicjatyw przemysłowych. Była pełna nowych pomysłów i zapału do pracy.        W tym czasie sprawa niepodległości Irlandii na arenie międzynarodowej została przystopowana a Brytyjczycy, którzy miesiącami ignorowali istnienie nielegalnego rządu w Dublinie przystąpili do kontrofensywy. W czerwcu 1919 r. w następstwie wygłoszonego na zebraniu przemówienia Konstancja została aresztowana (po raz 3-ci) i skazana na cztery miesiące więzienia. Kiedy w październiku wyszła na wolność, sejm już od miesiąca był zdelegalizowany a parlament i rząd zeszły do podziemia. W częściowych wyborach do władz lokalnych w styczniu 1920 r. Sinn Fein odniosła miażdżące zwycięstwo w jedenastu   z dwunastu okręgach. Sejm i rząd nadal działały sprawnie i skutecznie, urzędując w piwnicach oraz w mieszkaniach prywatnych. Uczestnicy tych spotkań, klucząc przed policją, co dzień zmieniali dom, dzielnicę, chodzili w przebraniu, na zebraniach pojawiali się w ostatniej chwili i natychmiast znikali. Konstancja występowała na nich w najbardziej nieprawdopodobnych przebraniach, które wprowadzały w błąd chyba jedynie Anglików, bowiem dublińczycy rozpoznawali ją od razu. Trudno było nie rozpoznać jej wysokiej          i chudej sylwetki oraz przenikliwego głosu z arystokratyczną nosową wymową, której nigdy się nie wyzbyła, rozśmieszając nawet przyjaciół swoją Ihland.        Był to jeden z najcięższych okresów w historii tzw. wojny anglo-irlandzkiej, która wybuchła w styczniu 1919 roku. Ewie Gore-Booth (siostrze Konstancji) udało się uzyskać audiencję u papieża, żeby błagać o interwencję Watykanu u władz brytyjskich. Eskalacja konfliktu narastała a represje  dosięgnęły wszystkich dublińczyków, policja (zwana „Black and Tans” od koloru mundurów) urządzała publiczne egzekucje bojowników IRA, rozstrzeliwując też kobiety, dzieci i księży katolickich. IRA w odpowiedzi nasiliła akcje terrorystyczne i zaczęła systematycznie likwidować informatorów policji. Kiedy na jesieni 1920 r. „Madame” została w końcu aresztowana, siostra i przyjaciele odetchnęli z ulgą – niemal pewne było, że w więzieniu przynajmniej uratuje życie. Siedziała w dobrze sobie znanym Mountjoy do czerwca następnego roku kiedy obie strony irlandzkiego konfliktu zawarły rozejm i rozpoczęły się rokowania. Ich efektem było podpisanie dokumentu określanego w historii jako Traktat 1921 sankcjonującego podział Irlandii. Markiewicz jako zdecydowana zwolenniczka idei republikańskich była przeciwniczką tego porozumienia czemu dała wyraz m. in. w druku pt. „Mowa przeciwko Traktatowi (K.M.)” z 1922 roku. Uważała, że walka o niepodległość jeszcze się nie skończyła, a zgoda na podział kraju jest błędem. Podczas debaty nad Traktatem doszło m. in. do ostrej wymiany zdań pomiędzy Markiewiczową a Michaelem Collinsem. Konstancja nazwała zwolenników umowy, w tym  i Collinsa zdrajcami, w rewanżu Collins nazwał ją Angielką nawiązując do jej pochodzenia. Po dramatycznej dyskusji sejm ratyfikował Traktat przy zaledwie siedmiu głosach sprzeciwu. De Valera złożył dymisję a rząd został rozwiązany.        Zgubne skutki podpisania traktatu i rozłamu w łonie Sinn Fein doprowadziły do wyniszczającej wojny domowej w latach 1922-1923. „Madame” przerwała swoją podróż po Stanach Zjednoczonych i jako zdecydowana przeciwniczka porozumienia rozpoczęła działalność antyrządową. Fiasko negocjacji pchnęło Markiewiczową do sięgnięcia, po raz kolejny, po broń w celu walki o ideały republikańskie. Szefowała kobiecej organizacji patriotycznej Cumman Na Mban a po ustaniu walk wstąpiła do Woman’s Prisoners Defence League organizując m. in. kampanię na rzecz zwolnienia głodujących więźniów. Została za to aresztowana (po raz 5-ty w życiu), tym razem przez władze irlandzkie, w listopadzie 1923 roku. W więzieniu w imię solidarności sama podjęła głodówkę i wraz z większością przetrzymywanych została zwolniona po miesiącu. Tym razem pod bramą więzienia prawie nikt na nią nie czekał, wyczerpani i zniechęceni latami wojny domowej dublińczycy zostali w domach.        W ostatnich latach życia Konstancja nadal aktywnie udzielała się politycznie i społecznie. Wróciła do sejmu jako przedstawicielka opozycji republikańskiej, poświęciła się też reorganizacji harcerstwa Fianna i wstąpiła do Republikańskiego Towarzystwa Teatralnego. Z mężem Casim przebywającym w Polsce miała kontakty sporadyczne. Ogromnym ciosem była dla niej za to śmierć młodszej siostry Ewy w czerwcu 1926 roku. Nie czuła się na siłach pojechać na pogrzeb, ale parę tygodni potem udała się do Londynu, żeby usiąść przy grobie siostry. Sześć miesięcy później w styczniu 1927 r.  umarła jej matka Georgina Gore-Booth. Zima była wówczas bardzo surowa, wiele rodzin cierpiało z powodu ubóstwa i bezrobocia. Konstancja przez całą zimę obsesyjnie się udzielała; przywoziła samochodem i rozdawała drwa i zebrany w lesie torf na opał, wspierała sierocińce, pomagała w przytułkach dla ubogich. Zaangażowała się, już po raz ostatni, także politycznie.        W 1926 r. Eamon de Valera zwołał nadzwyczajny kongres Sinn Fein poświęcony przyszłości partii, nie znajdując jednak poparcia do realizacji swojej wizji zrezygnował z przywództwa. Decyzja Valery dała asumpt nowemu ruchowi narodowemu. W dniu 16 maja 1926 r. w dublińskim teatrze La Scalla powołano do życia partię Fianna Fail (Żołnierze Losu) a Konstancja znalazła się w gronie jej współzałożycieli. W wyborach czerwcowych 1927 r. Fianna zdobyła 44 mandaty, co jak na nowy podmiot na irlandzkiej scenie politycznej było zupełnie dobrym wynikiem. Konstancja odniosła wielki tryumf osobisty. Jej ostatnia fotografia ukazuje ją pośrodku grupy deputowanych republikańskich na Kildare Street, udających się na otwarcie nowego sejmu. Jest niezmiernie elegancka, na wysokich obcasach, w modnym kapeluszu cloche. Tym razem nie zdążyła już zająć swojego fotela, bowiem ciężko zachorowała.        Umiera niespełna miesiąc później, 15 lipca 1927 r. o świcie (większość źródeł podaje, że na zapalenie otrzewnej). Na zebraniu egzekutywy Fianna poczuła się źle, ale upierała się, jak to ona, żeby zostać do końca. Wierna samej sobie, chciała również, żeby ją zawieziono do szpitala dla ubogich. Wezwani przez radio, przybyli z Londynu Esther Roper (angielska sufrażystka i działacz socjalistyczny) oraz Casi i Stanisław z Warszawy, ci ostatni z wielkim bukietem czerwonych róż („To najszczęśliwszy moment w moim życiu!” - skomentowała ten fakt Konstancja). W sali oddanej im do dyspozycji przez szpital czuwali najbliżsi przyjaciele. Na zewnątrz, w ulewnym deszczu, stały nieprzebrane tłumy dublińczyków. Całe miasto się o nią dopytywało, od sklepikarzy po służące.        Konstancja Markiewicz pochowana została na cmentarzu Glasnevin w Dublinie w tzw. Republican Plot czyli kwaterze Republikanów, z małym, niepozornym nagrobkiem. Rodzina pragnęła skromnej, prywatnej uroczystości, stało się jednak inaczej. Był to największy pogrzeb, jaki Dublin kiedykolwiek widział. Szacuje się, że około sto tysięcy osób przemaszerowało przed trumną wystawioną w Rotundzie, ponieważ rząd nie chciał uhonorować Markiewiczowej pogrzebem państwowym. Wielkie wzruszenie ogarnęło obecnych, gdy orszak niosący trumnę – z mundurem majora Citizen Army na wieku – skierował się w stronę cmentarza. W kondukcie żałobnym szło siedem orkiestr, harcerze z Fianna i wszystkie organizacje, do których Konstancja należała: polityczne, kobiece, związkowe, wychowawcze, wojskowe. Mowę pogrzebową wygłosił Eamon de Valera.    Mąż Kazimierz oddał jej hołd na swój sposób. W powieści Przemoc krwi, wydanej rok później w Warszawie, opisał piękno Irlandii, dziki urok Sligo, nędzę ludu dublińskiego, powstanie wielkanocne i „wysoką szczupłą panią w szarozielonym kostiumie i harcerskim kapeluszu o pięknej twarzy i fiołkowych oczach…”.        Bibliografia Konstancji Markiewicz obejmuje około 15 pozycji drukowanych  w latach 1909-1954, głównie odezw oraz artykułów prasowych. Najobszerniejsze z tych tekstów to: Podręcznik Fianna (napisany zapewne w 1909 r.), Apel do kobiet irlandzkich (1909), Mowa przeciwko Traktatowi (1922), Polityka Jamesa Connolly’ego i doktryna katolicka (1923) czy jej osobiste wspomnienia zamieszczone w tygodniku Irish National. Eire (1923).        Pomimo upływu czasu pamięć o „Countess Markievicz” jest bardzo żywa w Irlandii. W Dublinie w Stephens Green znajduje się jej popiersie, wiele budynków i ulic nazwanych jest jej imieniem, inny pomnik ustawiono przed Centrum Markiewicz Leisure przy Townsend Street. Niedaleko Sligo również jest pomnik przedstawiający „Madamme” jako rewolucjonistkę w mundurze z 1916 roku. Jej dom rodzinny Lissadell udostępniony jest zwiedzającym  a Konstancja zajmuje  poczesne miejsce w panteonie irlandzkich bohaterów narodowych. Pamięta się również o jej mężu Kazimierzu Dunin Markiewiczu. Autor Patrick Quigley wydał tu bogato ilustrowaną książkę poświęconą jego osobie pt. The Polish Irishman: The Life and Times of Count Casimir Markiewicz (2012). W Polsce także można odnaleźć nieco informacji o Konstancji Markiewicz, głównie na stronach internetowych. Jej imię nosiło Gimnazjum nr 83 na warszawskim Bemowie, a najpełniejszą pozycją wydaną na polskim rynku wydawniczym jest książka M. Petrusewicz pt. Irlandzki sen. Życie Konstancji Markiewiczowej – komendantki IRA (1868-1927)(Warszawa, 2000).        Oglądając się wstecz na życie i dokonania Konstancji Markiewicz nie ma wątpliwości, że była to postać wybitna, która odegrała niepoślednią rolę w życiu politycznym i społecznym swojego kraju. Z pewnością nie do przecenienia jest jej rola w odzyskaniu niepodległości przez Irlandię a z historycznego punktu widzenia republikańska wizja zjednoczonej ojczyzny, przy której zawsze optowała, tchnęła intuicją i politycznym wizjonerstwem (wojna domowa w Irlandii Północnej i związane z nią napięcia z różnym nasileniem trwają  w zasadzie do dnia dzisiejszego).  Godna podkreślenia jest także jej głęboko ludzka postawa pomocy potrzebującym.  Ostatecznie zawdzięczamy Konstancji i to, że czynem swojego życia wpisała też trwale nazwisko Dunin na karty historii Zielonej Wyspy.                                                                                                                                                                                                            Mirosław Sulgostowski                                                                                                                                                                    
Ostróda, 4-21 XII 2020   
 

STOWARZYSZENIE RODU DUNINÓW

Konto Stowarzyszenia:

65 1140 2004 0000 3002 3679 0161


Strona założona 25 kwietnia 2020 roku

      Stowarzyszenie Rodu Duninów 

Kopiowanie bądź wykorzystywanie, w części lub w całości materiałów zamieszczonych na niniejszych stronach, bez zgody właściciela Witryny - zabronione

Strona zrobiona w kreatorze stron internetowych WebWave